Imię: James
Wiek: 17 lat (nieśmiertelny)
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Nocny Łowca
Charakter: Miły, odważny, przyjacielski, pomocny
Magiczne moce( max. 4): Nadnaturalna szybkość, nigdy się nie męczy, rozmowa ze zwierzętami i roślinami, posiada laskę, dzięki której potrafi rzucać zaklęcia
Historia: Nie całkiem Brytyjczyk, ale nie całkiem cudzoziemiec. Tyle widzą przyziemni, czyli zwykli ludzie. Natomiast Nocni Łowcy przede wszystkim widzą we mnie jednego z nich, Nocnego Łowcę; świetnego wojownika, szybkiego, wytrenowanego, silnego, mądrego. Urodziłem się w Shanghaju. Mój ojciec był Brytyjczykiem, matka Chinką. Obydwoje razem prowadzili Instytut w Shanghaju. Pewnego razu dowiedziałem się, że zanim się urodziłem, 25 lat temu, moja matka znalazła i spaliła kryjówkę demona Yanluo, wraz z połową jego potomstwa. Yanluo czekał cierpliwie przez ćwierć wieku, bo Wielkie Demony żyją wiecznie, aż w końcu znalazł słaby punkt w łańcuchach obronnych zaklęć otaczających Instytut. Wdarł się do środka. Pozabijał służbę, mnie i rodziców przykuł do krzeseł w dużym pokoju. Moją matkę i ojca posadził naprzeciwko mnie. Zabrał się do roboty. Na oczach moich rodziców torturował mnie, wstrzykując mi w żyły palącą substancję. Trucizna atakowała mój mózg i powodowała halucynacje. Przez dwa dni śniłem o zniszczonym Londynie; widziałem wielkie metalowe stwory, kroczące po spalonych pożogą ulicach niczym monstrualne pająki. Od czasu do czasu budziłem się, wtedy słyszałem wołanie moich rodziców. Trzy dni później, gdy się ocknąłem, usłyszałem już tylko matkę. Ochrypłym od łez i bólu głosem wciąż powtarzała moje imię - nie to angielskie, tylko to, które nadała mi przy urodzeniu, Jian. Potem straciłem przytomność. Uratowało mnie londyńskie Clave (Konklave, Enklawa), zaniepokojone brakiem wiadomości od Instytutu w Shanghaju. Mojej matki nie zdołali ocalić. Przez wiele lat szukałem lekarstwa na truciznę, którą podał mi demon, narkotyk yin fen. Srebrny proszek. Nic jednak nie znalazłem, toteż pogodziłem się z losem. Yin fen powoli mnie zabija, gdy biorę go mniej, jestem go spragniony, umieram szybciej, podobnie jak przy zwiększeniu dawki. Gdy muszę walczyć, biorę go więcej, aby nie osłabnąć. Nienawidzę samego siebie. Nie wiem, jak tu trafiłem. Mam jednak nadzieję, że tu zostanę.